Kpiny z pogrzebu ?


Wojciech K.Borkowski

Kpiny z pogrzebu ?

W tygodniku Angora, nr 15, kabaret autorów Klika , czyli Marek Sobczak i Antoni Szpak zamieszczają żart pisany wierszem , a poprzedzony ironizującym wstępem, pt „Wredna Niemka”. Ten dowcip zamieszczony w tygodniku o dużym nakładzie ma ośmieszyć tych, którzy „tragizują” z powodu zgody posłów na ratyfikację Traktatu Lizbońskiego. Wstęp do tej rymowanki jest następujący :
„Dnia 1 kwietnia Anno Domini 2008 w przenajświętszej Rzeczpospolitej dokonała się najstraszniejsza ze strasznych zbrodni. Posłowie zgodzili się na ratyfikację Traktatu Lizbońskiego. W dniu urodzin Judasza 384 zdrajców podniosło rękę za zniewoleniem naszej Ojczyzny. 1 kwietnia zostały szeroko otwarte wrota do Niemieckich roszczeń. Angela Samo Zło Merkel będzie mogła w majestacie unijnego prawa położyć swoją germańską łapę na naszej piastowskiej glebie. Przygnębieni tym faktem spłodziliśmy poniższe patriotyczne strofy, ku pokrzepieniu serc słuchaczy Radia Maryja”.
– tak się rozpoczyna ten „występ” kabaretu Klika w którym autorzy zamieszczają własną rymowankę. Nie będę jej cytować w całości, a kończy się ona następująco :
„Nie płacz polskie dziecię, nie płacz ojcze stary , weźmie Niemka ziemię, lecz nie weźmie wiary, wnet na zew Rydzyka, Moherowe plemię, odbierze tej Niemce, i teczkę i ziemię”. Autorzy tej rymowanej bzdury kończą ją konkluzją pisaną prozą , cytuję : „Gdyby nie eurosceptycy, Polacy z krwi i kości , już dziś bylibyśmy landem niemieckim i do premiera oficjalnie , a nie żartem zwracalibyśmy się Herr Tusk, Dziękujemy ci Ojcze z Torunia i prosimy o więcej. Może na początek jakieś małe powstanko...”?
Tak to kpią sobie „wyzwoleńcy europejscy” w tygodniku Angora wydawanego w Łodzi w języku polskim . W tej samej Łodzi, która w latach 1940-1945 nazywała się Litzmannstadt, kiedy miasto to wcielono do wielkiej Rzeszy. Czyżby z tych historycznych sentymentów powstał ten dziwaczny żart ?
Ta egzotyczna nazwa Łodzi – Litzmannstadt, obowiązywała w czasie pierwszej nieudanej próby „integracji” europejskiej pod kierunkiem cywilizowanych europejczyków . W tym mieście Litzmannstadt, takim „moherom” jak ja, nadawano urzędowo na drugie imię Kazimierz, aby napiętnować „mohera” podlejszego gatunku. Gdyby tamta „integracja” się udała to redakcja Angory mieściłaby się przy ulicy mającej wdzięczną nazwę pomysłodawcy tamtej „integracji”.
Tak było dawniej, ale przypominam to tylko tym, których pamięć demolują gadżety i duże pieniądze zarabiane w mediach. Czas biegnie szybciej niż rozwój intelektualny autorów kabaretu Klika. Niemcy są naszym sąsiadem i to nie oni są obecnie przedmiotem polskich niepokojów.
Rozpacz przeciwników Traktatu Lizbońskiego ma zupełnie inne podłoże niż obawa zagarnięcia ziemi przez „germańską łapę”, jak to piszą panowie Sobczak & Szpak. Traktat Lizboński jest zupełnie niepotrzebną próbą stworzenia „superfolwarku” zarządzanego zdalnie przez urzędników brukselskich. Polska musi być własnością Polaków, a nie poligonem doświadczalnym dla bezdusznych urzędników. Prywatyzacja fabryk, banków i mediów byłaby błogosławieństwem dla Polski i Polaków, gdyby właścicielami fabryk, banków i mediów byli Polacy. Polska pozbawiona własności, którą przejęli i dalej przejmują ludzie emocjonalnie Polakom obcy, zostanie w przyszłości atrapą , dekoracją teatralną, w której szefowie rządu będą przekaźnikami instrukcji od zagranicznych właścicieli Polski, jak rządzić Polakami.
To własność czyni człowieka wolnym. Człowiek bez własności, tak jak państwo bez własności, jest tworem tragikomicznym. Gdyby Polska, tak jak to robią Niemcy, przestrzegała zasady, która wyznacza jaka część banków może być własnością kapitału obcego, to nikt by nie rozpaczał. W każdym kraju proces przechwytywania majątku przez banki ma taki sam przebieg. Po pewnym czasie cały majątek, dzięki polityce kredytowej przechodzi na własność banków. Jak mówią Amerykanie, kto inny był pionierem, kto inny kraj zbudował, a kto inny został jego właścicielem. Tak samo będzie z Polską za parę lat. Właścicielami Polski będą obcy ludzie, którym losy Polski i Polaków będą absolutnie obojętne. Tak było i tak jest aktualnie w wielu miejscach na świecie. Właściciele kapitału przenoszą swój kapitał w inne miejsce w pogoni za zyskiem, a kraj z którego ten kapitał ucieka pogrąża się w kryzysie.
O tym nie wspominają panowie Sobczak i Szpak, a szkoda, gdyż ich tygodnik ma ogromny nakład. Gdyby pan Sobczak był karmiony szpakami, jak to radził pan Zagłoba, to nie powstałby ten bałamutny „żart” w tygodniku Angora.

9 marca 2008
www.wojciechborkowski.com


drukuj Wersja do druku