Ciśnienie rośnie


Ciśnienie rośnie

Rośnie ciśnienie polityczne , bo to ciśnienie atmosferyczne to waha się w granicach normy. Te dwa miesiące między listopadowymi wyborami , a styczniowym zaprzysiężeniem prezydenta Obamy okazuje się okresem bardzo trudnym dla przeciętnego zjadacza chleba. Po zamachu w Bombaju, okazało się to również niezwykle niebezpieczne dla globalnej stabilizacji na subkontynencie indyjskim.
W tym odchodzącym już roku 2008 nie sprawdziły się zapowiedzi przewidujące serię huraganów o niespotykanej sile. Huragany były w normie, ale niezapowiadany wcześniej kryzys gospodarczy tę normę przekracza niemal każdego dnia. Giełda jak oszalała notuje spadki i wzrosty przekraczające wszelkie granice rozsądku. Jeżeli giełda miała być odzwierciedleniem sytuacji gospodarczej kraju, to znaczy, że gospodarka chora jest na epilepsję.
Tak źle to chyba jednak nie jest w tych krajach gdzie giełda również zwariowała. Giełda jest raczej odzwierciedleniem silnych emocji tych, co mają pieniądze w nadmiarze i kochaję te pieniądze w sposób odbierający im poczucie godności. Ci multimiliarderzy nie mają żadnych zahamowań i w okresasach przejściowych kiedy następuje korekta na liście najbogatszych, zupełnie tracą głowę. Poprzez spekulacyjne zakupy próbują przerzucić ciężar tej korekty na innych graczy. Najczęściej to się źle kończy dla małych ciułaczy. To jednak nie zraża małych graczy giełdowych i po ustabilizowaniu się giełdy wracają oni na parkiet, aby dalej „tańczyć” w rytm brzęku tych przerzucanych z konta na konto monet. Nam te zabawy giełdowe są znane tylko z telewizji, ale kryzys dotyka również małe biznesy i ludzie zachowują się na tym poziomie biedy również niegodnie. Małe biznesy notują wzrost wystawianych czeków bez pokrycia, zaleganiem z płatnościami, zamykaniem małych firm i ogłaszaniem bankructwa przez wydawałoby się utalentowanych menadżerów, którzy jeszcze parę miesięcy temu wydawali się uczciwymi biznesmenami. Część ofiar tego kryzysu i własnej nieudolności, wybiera drogę ucieczki poza granice Stanów, zostawiając niespłacone samochody, niespłacone i zadłużone domy, oraz długi na kartach kredytowych. Nie próbują nawet ogłaszać legalnego bankructwa. Ja oczywiście w kryzys nie wierzę. Stany są znakomicie zorganizowanym krajem, a pieniądze to nie jest eter, który wyparowuje. Te brakujące pieniądze gdzieś się zapodziały, ktoś je sobie przywłaszczył w nadmiarze i trzeba poszukać tych, co je ze Stanów wywieźli wraz z fabrykami. Jak na razie nikt nie ma zamiaru szukać tych pieniędzy, ale wielu polityków żąda nowych pieniędzy z kieszeni podatnika. Kryzys jest naturalną częścią rozwoju w okresie którego następuje bolesna korekta towarzyska. Eliminuje ona słabych graczy chorujących na przerost ambicji biznesowych. Po okresie trudnym nastąpi otrzeźwienie i zostaną na rynku tylko ci, co się do tego nadają. W Polsce rząd przygotowuje działania mające zapobiec kryzysowi,
ale oznaki zbliżającego się „tąpnięcia” już są odczuwalne. Polska jest krajem „po przejściach” i jako kraj tak doświadczony przez historię powinna mieć rząd, który zachowuje sie racjonalnie.
Jak się okazuje, rząd Platformy Obywatelskiej nie podpisze międzynarodowych konwencji zakazującej produkcji, handlu i stosowania bomb kasetowych. W Oslo taką konwencję podpisało ponad sto krajów. Ciekawe jaki jest powód ? Kto decyduje o takim stanowisku rządu polskiego ciągle powołującego się na etos Solidarności. Za parę dni, 13 grudnia, mija rocznica stanu wojennego. Od tamtego doświadczenia narodowego minęło tylko parę lat.
Czy premier Tusk jako liberał i historyk, nie podpisując konwencji o zakazie stosowania bomb kasetowych, zapisuje tą niezrozumiałą decyzją nową historię polskiego „imperializmu” ?
Czy Polska będzie wypożyczalnią takich bomb dla innych użytkowników ?

5 grudnia 2008
www.wojciechborkowski.com


drukuj Wersja do druku