Elity czy "elyty" ?


Elity czy „elyty” ?

Pokolenie 40-to latków i starsze, pamięta czasy PRL-owskie i szydercze dowcipy na temat ówczesnych elit politycznych. Artyści kabaretowi tamtych lat posługując się „kodem PRL-owskim” kpili sobie z występów publicznych tamtych „elyt”. Tacy artyści jak Laskowik, Smoleń czy Pietrzak stworzyli fundament akceptacji społecznej dla przemian ustrojowych. Polacy wstydzili się za własnych polityków oglądanych w telewizji czy też na rocznicowych wiecach. Wszyscy czekali na wykwintnego Godota, na autorytet moralny, na polityka z charakterem, który mógłby reprezentować Polskę na zewnątrz i miał poglądy mieszczące się w sferze pojęć akceptowanych przez Polaków.
Transformacja ustrojowa nie przyniosła oczekiwanych zmian. Kadencje prezydenta Wałęsy z nadwornym Wachowskim, zatrudnionym jako szef gabinetu prezydenta, czy dwie kadencje Kwaśniewskiego w otoczeniu dawnych działaczy politycznych, nie stworzyły oczekiwanych przez nas nowych elit politycznych na miarę wymarzonej III Rzeczpospolitej. Dojście do władzy PiS-u i początek zapowiadanych zmian zaczęło się dość nieoczekiwanym premierostwem Marcinkiewicza, o którym, po kilku latach, chcielibyśmy jak najszybciej zapomnieć. Afery towarzyskie w Samoobronie, czy popisy „elokwencji” takich posłów jak Niesiołowski czy Palikot, sprowadzają „elyty” polityczne do poziomu niższego niż bijatyka na ringu Pudzianowskiego z Najmanem.
Jednak ostatnia wpadka polityka Platformy, senatora Krzystofa Piesiewicza, masakruje doszczętnie nasze wyobrażenie o elitach politycznych obecnego pokolenia. Temat ten po kilku dniach zniknie z witryn internetowych i z pierwszych stron gazet, ponieważ Platforma Obywatelska ma dalej za sobą polskie media. Gdyby ta kompromitacja dotyczyła polityka PiS-u czy Samoobrony, to każdy telewidz znałby na pamięć zapis video zamieszczony na stronie internetowej Super Expressu.
Senator Piesiewicz po opublikowaniu zdjęć z jego „zabaw” z prostytutkami-szantażystkami zawiesił mandat senatorski i oczekuje na decyzję sądu, który oceni postępowanie szantażystek, ale również próbę zatajenia tego szantażu przez wręczenie pół milionowej łapówki szantażystom. Sprawa senatora Piesiewicza stała się dla niektórych dziennikarzy pretekstem do obrony prywatności życia „elyt” politycznych III RP. Nagle z senatora Piesiewicza zrobiono ofiarę nagonki Super Expressu.
Nie można być sędzią obywatela Kowalskiego, ale my jesteśmy wyborcami, czyli „głosami” konkretnego senatora Piesiewicza, a nie anonimowego Kowalskiego który ma pełne prawo do prywatności. Próba sprowadzenia tego występku do prywatnej sprawy gustów erotycznych senatora wydaje się kolejną próbą robienia wody z mózgu wyborców. Polityk nie jest osobą prywatną. Polityk jest urzędnikiem publicznym pozostającym na utrzymaniu podatnika. Polityk-senator ustanawia prawa obowiazujące nas, normalych obywateli. Senatora Piesiewicz był również adwokatem i obrońcą płk.Kuklińskiego i ks.Popiełuszki, czym zdobył sobie zaufanie wyborców. Teraz gubimy się w domysłach i spekulacjach, która twarz senatora była prawdziwa? Czy wyborcy senatora z PO zostali wpuszczeni w maliny kokietującego ich bawidamka?
Nadchodzą trudne czasy, wyczerpuje się zapas cierpliwości wyborców oczekujących na normalnych polityków z klasą i prawym charakterem. Obecni politycy Platformy Obywatelskiej gubią poparcie wyborców wraz z postępującym kryzysem ekonomicznym. Przez ulice Warszawy przeszła ogromna manifestacja Solidarności, której głównym powodem było fiasko rządowego programu pomocy dla pracowników z likwidowanych stoczni w Gdyni i Szczecinie. Na plakatach umieszczono ośmiornicę z napisem „PO”.
Jednak zima nie jest dobrym czasem na uliczne manifestacje i na chwilę ochroni polityków Platformy przed irytacją obywateli. Tak więc do wiosny mamy czas na refleksję nad polską klasą polityczną, która udaje elitę polityczną, ale pozostaje „elytą”, w tym znaczeniu tego słowa, jaki mu nadali artyści kabaretu.

16 grudnia 2009
www.wojciechborkowski.com


drukuj Wersja do druku