Enfant terrible Palikot


Enfant terrible Palikot

Enfant terrible, dosłownie - okropne dziecko, osoba nietaktowna, żenująco prawdomówna, dziecko wprawiające rodziców w kłopot przez zdradzanie domowych tajemnic.
Enfant terrible polskiej sceny politycznej jest Janusz Palikot, celebryta polskich mediów, założyciel partii własnego imienia która pokonała w ostatnich wyborach Sojusz Lewicy Demokratycznej i Polskie Stronnictwo Ludowe.
Nie ma się z czego cieszyć, to jest kompromitacja polskich elit politycznych które przez 20 lat nie potrafiły zdobyć sobie zaufania i szacunku wyborców. Partia którą założył Janusz Palikot, czyli Ruch Poparcia Palikota, została stworzona na czas tego medialnego show jakim okazały się ostatnie wybory w Polsce. Ta efemeryda polityczna, RPP, wyłoniła się z mgły smoleńskiej i propagandy antyklerykalnej polskich mediów komercyjnych.
Dwa najważniejsze ugrupowania polityczne PO i PiS zajmowały wyborców wojną polsko-polską w oparach smoleńskiej mgły, a zręczny sztukmistrz Palikot wyciągnął z kapelusza libertyńskiego królika który zdobył sympatię 10 procent wyborców.
Globaliści z ponadnarodowych korporacji, którzy obecnie kolonizują małe kraje Europy wschodniej, musieli mieć dobrą zabawę przyglądając się tym politycznym pojedynkom prowadzonym w Polsce na poziomie trampkarzy.
W czasie kampanii wyborczej nie poruszano żadnych ważnych tematów, skupiając uwagę wyborców na telewizyjnych dyskusjach o osobistych problemach polityków mających kłopoty z jasnym wyrażaniem pretensji do rozmówców. Politycy ważnych partii wymieniali się między sobą insynuacjami i własnymi historycznymi uprzedzeniami.
Za ich plecami wykrzykiwał libertyńskie hasła Janusz Palikot które zabrzmiały jak salwy krążownika Aurora zacumowanego w prywatnym basenie kąpielowym polityka III RP.
Jeżeli na ten kabaret nabrali się młodzi, sfrustrowani wyborcy, to na własne oczy zobaczylismy przerażający dowód, że rozczarowanie młodego pokolenia obłudą obecnych polityków może przybrać formę nieodpowiedzialnych reakcji.
Transformacja ustrojowa nie stworzyła w Polsce autorytetów moralnych i intelektualnych. Popularne media serwują szybkie dania do bezmyślnej konsumpcji. Młodzi ludzie bez szans na zatrudnienie w Polsce są wystraszeni perspektywą wegetacji lub bezrobocia.
Młodzi Polacy czują się gastarbajterami we własnej ojczyźnie w której polski przemysł przeszedł na własność egzotycznych właścicieli.
Polska stała się niczyja. Klasy średniej nie ma. Miejska bieda przestała podzielać niepokoje inteligencji i sympatyzuje z kibolami w ich buncie przeciwko władzy.
Kilka procent zamożnych Polaków udaje Europejczyków przebywających na wakacjach w Polsce.
To właśnie to poczucie braku reprezentacji politycznej zrodziło tę frustrację którą zagospodarował Janusz Palikot.
Polacy, którzy na niego głosowali, jeszcze przez chwilę będą się cieszyć sukcesem ich mentora, ale przykra refleksja uświadamiająca im pustkę tego wyboru przyjdzie szybciej niż się spodziewają organizatorzy tego happeningu. Długie oczekiwanie na szybką zmianę pozycji jaką młodzież polska ma we własnej ojczyźnie zacznie ich szybko nużyć i zrodzi drugie dno frustracji.
Co proponuje partia Palikota i jakie są możliwości realizacji tych obiecywanych "wolności"? Zniesienie zakazu używania marihuany? Łatwość aborcji ? Dostęp do in vitro na koszt podatnika? Opodatkowanie kościoła katolickiego? Tandetny antyklerykalizm? Tolerancja dla dewiacji seksualnych? To jest ten podstawowy pakiet haseł który przyniósł sukces tej partii. Jak się nad tym przez chwilę zastanowimy, to zrozumiemy jak żenujący jest ten program wyborczy. Czy takimi hasełkami powinno się wygrywać w Polsce wyścig do parlamentu ?
Za ten ponury stan demokracji w Polsce odpowiadają media i obie duże partie, Platforma Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość . Trzecia znacząca dawniej siła polityczna SLD zajęta była zwalczaniem własnego lidera.
To ich arogancja i wyobcowanie stało się trampoliną sukcesu tej efemerydy politycznej jaką jest partia Janusza Palikota. To od ich obłudy politycznej tonącej we mgle smoleńskiej odbił się Palikot, sięgając po władzę ustawodowaczą III RP. To jest przykra nauczka.
W Polsce pogrążonej w długach i systemowym kryzysie, opozycja powinna wygrać te wybory z ogromną przewagą nad rządzącą koalicją. Jednak po kolejnej porażce PiS, ta partia nie zmieniła głównych graczy aby przyciągnąć do siebie setki tysięcy Polaków zamartwiających się o przyszłość własnego kraju. Czyżby chodziło tylko o "gonienie króliczka", a nie o władzę która umożliwia zmiany? Czyżby utrata suwerenności politycznej w strukturach UE zupełnie sparaliżowała polskich polityków. Parę dni po wyborach, zaczynamy czekać na kolejne wybory. Obyśmy nie musieli oglądać tych samych liderów w powtórkach z rozrywki politycznej.

12 października 2011
www.wojciechborkowski.com

drukuj Wersja do druku