O przewagach świąt nowych nad starymi


O przewagach świąt nowych nad starymi
Pokolenie słynnej piosenki / czterdzieści lat minęło jak jeden dzień / dobrze pamięta profesora Mniemanologii Stosowanej Jana Tadeusza Stanisławskiego i jego satyryczne wykłady "O wyższości Świąt Wielkiej Nocy nad Świętami Bożego Narodzenia". Satyrycy starzeją się szybciej niż hollywoodzkie gwiazdy filmowe i po kilkunastu latach tylko nieliczne monologii, piosenki, skecze nadają się do powtórzenia na estradzie. Felietoniści starzeją się jeszcze szybciej od satyryków.
Jednak życie przywołuje te same problemy w innej scenografii. Tematem tygodnia w polskich mediach była próba ustanowienia nowego święta w dniu 4 czerwca. Wszyscy pamiętamy, że w dniu 4 czerwca 1989 r. odbyły się w Polsce pierwsze wybory po zakończeniu wieloletniej komunistycznej dyktatury, legitymizowanej przez wiele lat wyborami do Sejmu
przy 99 procentowej frekwencji wyborczej.
W czasach obecnie panującej w Polsce wolności, frekwencja wyborcza jest o połowę niższa?
Dla satyryków jest to problem nie do przeskoczenia. Dla polityków ten paradoks jest zrozumiały i zupełnie pozbawiony schizofrenicznego humoru.
W maju roku 2013 poważna grupa polityków i tak zwanych autorytetów, próbowała tylnymi drzwiami zapowiedzieć wprowadzenie 4 czerwca jako święta państwowego. Przekonywano opinię publiczną, że jest ono poważniejsze od święta 22 lipca, obowiązujacego w PRL-u i jest bardziej "europejskie" od święta 11 listopada, które jest coraz liczniej w Polsce obchodzone.
Próba przekonywania Polaków się nie udała. W Tygodniku Polityka na pytanie sondy, czy w jakikolwiek sposób obchodzisz rocznice wyborów 1989 roku: - tak, symbolicznie, odpowiedziało 16%,
- nie, choć chciałbym, odpowiedziało 31%,
aż 53% stwierdziło - że ta rocznica jest im obojętna.
Na tle tego sondażu, zupełnie dziwnie wypadł prezydent Komorowski, który w wywiadzie dla weekendowego wydania Gazety Wyborczej / 1 czerwca 2013/ , pytany czy głosował
4 czerwca 1989 roku, odpowiedział: "Głosowaliśmy z żoną, ale po wielu rozterkach i bez wiary. Z drugiej strony trudno było wówczas nie brać udziału w przedsięwzięciu, które dawało choć ułamek szansy".
Blogowicze internetowi zwracają prezydentowi uwagę,
że co innego mówił w rozmowie z Marią Wągrowską. Oficyna wydawnicza Rytm. Warszawa 2005.
A wtedy powiedział tak: "Na znak protestu przeciwko kompromisowi z komunistami z pominięciem środowisk niepodległościowych nie uczestniczyłem w wyborach
4 czerwca. Dzisiaj się tego wstydzę jako przejawu zacietrzewienia. Ale tak było, byłem radykałem nie akceptującym ewolucyjnej drogi przemiany Polski."
Żona prezydenta Anna Komorowska udzieliła wywiadu dwutygodnikowi Viva , redaktor Monice Olejnik, który ukazał się w czerwcu 2010 roku:
"A czy pamięta pani, ze mąż był przeciwnikiem Okrągłegu Stołu?
Anna Komorowska : I ja też.
- Naprawdę ?
Anna Komorowska :Tak
- Dlaczego ?
Anna Komorowska: Dlatego, że 20 lat temu człowiek był
20 lat młodszy i wydaje się, że mniej mądry. Żałuję, że nie poszłam na pierwsze wybory i nie uczestniczyłam w tym święcie. A nie poszłam dlatego, że nie zgadzałam sie na kompromis "Solidarności" z komunistyczną władzą. Myślałam wtedy: Albo wszystko, albo nic".

Po kilu latach wraca jednak pamięć politykom i okazuje się , że byli na tych "historycznych" wyborach, tylko "zapomnieli", udzielając licznych wywiadów? A może kłamią ? Teraz, czy dawniej kłamali ?
Czytelnicy tych wywiadów pozostają dalej w ciągłym niepokoju.
Czy wypowiedzi polityków są tylko satyrycznym monologiem, czerpiącym poczucie humoru z wykładów profesora Mniemanologii dalej Stosowanej:
"O przewadze świąt 4 czerwca na świętami 22 lipca"?
A może to jest tylko żart, mający zabawić lemingów
w czasach wielkiego kryzysu?

www.wojciechborkowski.com
6 czerwca 2013


drukuj Wersja do druku