No i stało się ...


No i stało się ...
Krym chce wrócić do Rosji. Był w Rosji carskiej, był również w granicach globalnego państwa zwanego ZSRR.
Krym podarowany Ukrainie przez Chruszczowa, był częścią Ukraińskiej Republiki Ludowej w ramach ZSRR. Ustroje się zmieniały, a razem z nimi zmieniały się proporcje etniczne narodowości zamieszkującej na Krymie. Tatarów deportowano z Krymu w pod koniec II wojny światowej. Tatarzy próbowali szukać suwerenności kolaborując z III Rzeszą Niemiecką, za co dyktatorzy komunistyczni ukarali ich zbiorową deportacją do innych republik. Nacjonaliści ukraińscy również popełnili ten sam błąd.
Poszukując suwerenności trzeba starannie wybierać sobie opiekunów. Niektóre polityczne alianse bywają tragiczne w skutkach. Politycy zmieniają granice, ale narody ponoszą tych zmian konsekwencje.
Tak było zawsze. Całe szczęście, że Tempora mutantur
/ et nos mutamur in illis/. Czasy się zmieniają i my wraz z nimi.
Zmiany granic w czasach pokoju zdarzają się rzadko,
a wyniku referendum jeszcze rzadziej. Kraje tak zwanego zachodu nie akceptują jednak wyniku referendum na Krymie
i grożą Rosji sankcjami.
Dlaczego Anglia jest przeciwna sankcjom - pyta Wyborcza.biz i odpowiada:
"Londyńska Giełda Papierów Wartościowych prowadzi notowania ponad 50 rosyjskich spółek. Właśnie tu wiele z nich emituje też papiery dłużne. Według Banku Rozliczeń Międzynarodowych rosyjscy obywatele posiadali w zeszłym roku 220 mld dolarów w zagranicznych bankach, co przekracza łączną wartość depozytów w samej Rosji.

Wszystko to oznacza zatrudnienie i dochody dla londyńskich finansistów. Rosyjskie pieniądze trafiają jednak nie tylko do City. Nie zapominajmy, że Wielka Brytania ma własne raje podatkowe, takie jak Gibraltar, Jersey, Wyspy Dziewicze, Bermudy czy Kajmany, gdzie bezpiecznie mogą skryć się pieniądze każdego autoramentu i spokojnie sobie fermentować, poza zasięgiem lupy brytyjskiego fiskusa.

Względna wartość brytyjskiego sektora finansowego rośnie i jest obecnie cztery razy większa niż jego roczne wpływy (dla porównania, w Stanach Zjednoczonych sektor finansowy jest wart niewiele więcej niż jego roczne wpływy). Oznacza to nie tylko miejsca pracy w City, ale coraz większe ryzyko związane z potencjalnym kryzysem. Ryzyko, które jak mieliśmy okazję się przekonać w ostatnich latach, bierze na siebie budżet państwa, a nie sektor finansowy.

Być może pewnym pocieszeniem w obliczu złowrogiej potęgi rosyjskich oligarchów jest najnowszy ranking "The Economist". Tygodnik opracował indeks "kapitalizmu kolesiów", czyli zasięgu powiązań polityków z przedsiębiorcami prowadzących do powstawania olbrzymich fortun. Ameryka przeżyła okres kapitalizmu kolesiów w XIX wieku, a Rosja przeżywa jego złoty okres teraz. Światowe trendy wskazują na to, że z czasem, w miarę bogacenia się i rozwoju kraju, wpływy i znaczenie plutokratów maleją." - koniec cytatu z Wyborcza.biz.
Wpływy plutokratów globalnych jednak nie maleją w Polsce
i małych krajach będących dawniej w strefie wpływów ZSRR , a teraz Unii Europejskiej. Twór o nazwie ZSRR pod wieloma względami bardzo przypomina UE. Kiedy słuchamy komentarzy politycznych polskich polityków, to mamy wrażenie, że oni spadli z księżyca i gadają jak Piekarski na mękach. Absolutny brak realizmu politycznego, a co najgorsze brak przewidywania konsekwencji politycznych i finansowych wynikajacych z ględzenia do telewizora.
Politycy polscy po transformacji ustrojowej, nie dość że przeżywają stały spadek politycznej sprawności, to również żyją na bakier z etyką.
Platforma Obywatelska wystawia byłego polityka PiS Michała Kamińskiego jako "jedynkę" okręgu lubelskiego w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Michał Kamiński był rzecznikiem prasowym komitetu wyborczego Hanny Gronkiewicz Waltz. Michała Kamińskiego wybrano na posła III kadencji z ramienia AWS. Po raz drugi mandat poselski uzyskał z listy PiS. Był jednym ze "spin-doktorów" odpowiedzialnych za politykę medialną PiS. Wcześniej wręczał generałowi Pinochetowi pamiątkowy ryngraf w czasie wizyty w Londynie. Potem był posłem do Parlamentu Europejskiego. W 2010 wystąpił z PiS i przeszedł do "Polska Jest Najważniejsza". Teraz jest kandydatem Platformy do Parlamentu Europejskiego.
Rośnie w Polsce nowa elita gadających głów, która zamiennie występuje w różnych kompletach politycznych, umownie nazywanych w Polsce partiami politycznymi.
Wielu prominentnych polskich polityków nie ma żadnego doświadczenia biznesowego, ani administracyjnego. Oni całe swoje polityczne życie spędzają w towarzyskim kółku kombatantów transformacji ustrojowej. Młodzi Polacy stronią od polityki i pogardzają polityką tego towarzystwa wzajemnej adoracji. Lista kandydatów do PE stała się listą polskich celebrytów telewizyjnych. Możemy oczekiwać na ich występy w "tańcu z gwiazdami".
W Polsce przygotowuje się grunt pod system dwupartyjny. Na scenie politycznej pozostaną PiS i Platforma Obywatelska. Obie partie będą wymieniać się posłami i udawać przed opinią publiczną, że różnią się poglądami w ważnych sprawach dla Polski i Polaków.
System dwupartyjny funkcjonuje w wielu krajach uprawiajacych demokrację i jest sprawnym narzędziem reprezentującym elity finansowe tych krajów. Kiedy w tych krajach była silna klasa średnia, to istnienie takiej dwupartyjnej reprezentacji w parlamencie było potrzebne. Obecnie klasa średnia topnieje w oczach w krajach demokratycznych.
W Polsce klasa średnia nawet nie powstała po transformacji ustrojowej. Zobaczymy jakie będą wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego. Jeżeli te dwie partie podzielą się zwycięstwem w tych wyborach, to droga do sytemu dwupartyjnego będzie w Polsce otwarta dla celebrytów medialnych.
W tym samym czasie zupełnie innymi problemami żyją mieszkańcy Ukrainy. Prawdopodobnie oni pójdą tą samą drogą, którą wydeptały kraje Europy Wschodniej. Narody muszą się uczyć na własnych błędach.
Majątki oligarchów ukraińskich nie są obecnie tematem prasy zachodniej. Ile miliardów dolarów mają w bankach londyńskiej City oligarchowie ukraińscy, dowiemy się przy innej okazji. Rewolucjoniści z Majdanu nie mają tam swoich oszczędności, oni zostaną tak samo potraktowani jak gdańscy stoczniowcy z roku 1980.

18 marca 2014
www.wojciechborkowski.com


drukuj Wersja do druku