Kto następny do golenia ?


Kto następny do golenia?
W polskich mediach jak w zakładzie fryzjerskim.
Kto następny do golenia?
Przekładając to, na obyczaje panujące w polskich mediach, można zapytać, kto następny do podsłuchiwania?
Robota dziennikarska jest lekka jak robota agenta zakładającego podsłuch. Dziennikarze czekają leniwie w redakcjach na materiał, który przynoszą i oferują im "nieznani" osobnicy prosto z ulicy, a panowie dziennikarze przepisują to na czysto, bez poprawek i serwują czytelnikom lub słuchaczom jak świeże bułeczki. Odpowiedzialności żadnej, bo w Polsce za naruszenie prywatności rozmów jeszcze nie odpowiada się przed sądem. Podobno istnieją paragrafy, ale gadanie celebrytów politycznych pod ten paragraf nie podpada, bo politycy nawet na sedesie "powinni" reprezentować polską rację stanu. Kiedy polski polityk jest w stanie upojenia alkoholowego, po kolacji za 1400 zł u przyjaciół Sowy,
to szczególnie tam powinien mówić z taką powagą, jak Chruszczow w ONZ-ecie. Takie wymagania stawiają polskim politykom media, same nie wymagając od siebie żadnej powagi i profesjonalizmu.
W polskich mediach na pierwsze miejsce w tym wyścigu o czytelnika wysunął się tygodnik "Wprost", znana w Polsce gadzinówka, która przeszła długą drogę od organu komunistycznego do organu podsłuchowego.
Po wielu zmianach i perturbacjach organ ten został przejęty przez tak zwaną prawicę, propagująca religię "wielkiego wybuchu". Ten naukowy termin astrofizyczny został przez część polskiej prawicy adaptowany do polskich potrzeb. Obecnie, redaktorem naczelnym tego tygodnika jest były pospolity przestępca, red.Latkowski, który polski żel przelewał do zagranicznych opakowań i na tym zarobił prawdziwe pieniądze. Potem jeszcze bardziej skomplikował swój życiorys, za co go wsadzili do polskiego więzienia,
a nie był wtedy dzieckiem tylko dorosłym mężczyzną. Teraz robi za "sumienie narodu", publikując w tygodniku przez siebie zarządzanym słone kawałki z podsłuchu celebrytów, piastujących najważniejsze stanowiska w III RP.
Polska transformacja stworzyła miejsca pracy dla różnych oryginałów.
Po "25 latach wolności", a taką uroczystość obchodzono parę dni temu, tak się zachwycono wolnością, że ci co tworzą obecne elity, zademonstrowali polskiej opinii publicznej efekty swojej pracy dla dobra Rzeczpospolitej.
Boki można zrywać, kiedy słucha się tych pracowitych polityków, którzy widocznie więcej czasu spędzają w knajpach niż na Wiejskiej.
Na efekty zagraniczne publikacji w "Wprost", nie trzeba było długo czekać.
Dziennikarz z nowojorskiego "Bloomberg View", wykorzystując donosy Latkowskiego, atakuje w internecie szefa NBP Marka Belkę jako najgorszego szefa banku centralnego w Unii Europejskiej. Odezwały się nożyce po uderzeniu w medialny stół przez red. Latkowskiego, którego donosy w tygodniku "Wprost" posłużyły jako materiał dla tej publikacji.
Czyżby szef NBP Marek Belka okazał się belką w oku banksterów.
Lawina komentarzy zagranicznych znalazła w polskich podsłuchach prawdziwy magiel polityczny. W globalnym świecie nie można pisać szczerze o prawdziwych problemach, więc chwycili się tego tematu jak malarz drabiny.
Niewyobrażalnie tragiczna wojna domowa u najbliższego sąsiada Polski zeszła na dalszy plan, a polskie media wypełniono medialnym szumem pogaduszek polskich celebrytów.
Polityka zagraniczna Polski przeszła w czerwcu 2014 roku w ręce red.Latkowskiego z "Wprost" i jego mocodawców. W normalnych krajach szantaż prywatnymi rozmowami był uważany za najwstrętniejszy z wstrętnych. W czasach wojującego globalizmu stał się pospolitą bronią polityczną.
W polskich mediach mamy teraz projekcję politycznej "opery mydlanej" pt. „Szambo III RP” w reżyserii Latkowskiego, produkcja i nagłośnienie Monika Olejnik, recenzje pisze prof. Kik.
Rzecz się dzieje w Polsce czyli nigdzie.

23 czerwca 2014
www.wojciechborkowski.com


drukuj Wersja do druku