Ekonomia to nauka, czy szarlataneria ?
Czy to nauka , czy szarlataneria ?
Czy Ekonomia jest nauką, czy może jest azylem dla szarlatanów?
W Stanach jest najwięcej na świecie ekonomistów wyróżnionych nagrodą Nobla, ale wiarygodne informacje o stanie ekonomii możemy usłyszeć przy barze w restauracji „Staropolska”, podsłuchując rozmowy kontraktorów. Nadchodzący kryzys przepowiadano tam już kilka lat temu, od czasu, kiedy z okolic aglomeracji chicagowskiej wyprowadzano fabryki poza granice USA i to jedna za drugą. W tym okresie „ekonomiści” waszyngtońscy usypiali kolejne ekipy rządowe. Gdyby słuchano tych ekonomistów z restauracji „Staropolska”, to uniknięto by kryzysu. Wystarczyło zbiorowego Nobla przyznać dyskutującym tam ludziom small biznesu, a nie dawać go po koleżeńsku hochsztaplerom z renomowanych uniwersytetów. Ekonomia jeszcze nie dorosła do poziomu nauki godnej zaufania.
W Stanach, „polityczni ekonomiści” obarczają odpowiedzialnością za kryzys nielegalnych robotników pracujących za najniższe stawki godzinowe.
To jest dopiero „nowoczesna ekonomia”, która ludzką pracę piętnuje, a spekulację giełdową adoruje? Okazuje się, że prognozy ekonomistów, czyli „fachowców”, sporządzane przez uczone głowy można włożyć między bajki, które czytają politycy opanowani chciejstwem i poszukiwaniem sukcesu medialnego.
Ofiarą tych prognoz padł też rząd sympatycznego cudotwórcy, czyli rząd „fachowców” Donalda Tuska. W Polsce giełda zawaliła się z łoskotem wyciszanym przez przychylne temu rządowi media. Giełda, którą przywrócono w Polsce do życia, po latach “bezgiełdowej ekonomii” w PRL-u, okazuje się teraz instytucją skupiającą ofiary uzależnień od hazardu, miejscem w którym czyszczone są kieszenie drobnych ciułaczy. Właśnie teraz płacą oni za własną naiwność. A miało być inaczej ? W czasie debat telewizyjnych przed wyborami w Polsce, pan Donald Tusk wypominał rywalom politycznym z PiS, że nie znają cen chleba i jabłek ? Ciekawe czy po kilku tygodniach własnego rządzenia zna on obecne ceny chleba w Polsce ? Moja znajoma, która jest właścicielką sklepu spożywczego w Polsce powiedziała mi przez telefon, że ona sama nie zna cen chleba, ponieważ one codziennie są wyższe.
Jednak najzabawniejszym dowcipem popisał się redaktor prowadzący dziennik telewizyjny Polsatu –„Wydarzenia”. Powiedział on, że do Polski przybył opozycjonista kubański na zaproszenie Leszka Balcerowicza, postaci legendarnej z okresu walki z komuną. To dopiero trzeba mieć redaktorską głowę, aby posłużyć się taką poetycką parabolą. Gdyby pan redaktor zajrzał do Wikipedii , to by przeczytał, że Leszek Balcerowicz :
„w latach 1978-1980 pracował w Instytucie Podstawowych ProblemówMarksizmu-Leninizmu przy KC PZPR”. Czyżby tow. Leszek Balcerowicz wykładał tam na tajnych kompletach dla Konradów Wallenrodów?
Jak się okazuje ekonomia jest nauką prestidigitatorów politycznych, a te same osoby mogą wywoływać kryzysy w obu systemach. Niektórzy ekonomiści okresu PRL-owskiego, po cudownym nawróceniu stają się nawet „legendarnymi” obalaczami systemu ? Ekonomia okazuje się „pseudonauką” uprawianą przez fachowców od wywoływania kolejnych kryzysów. O ile z kryzysu wywołanego w PRL-u mieliśmy mieć same korzyści, to zupełnie nie jest nam do twarzy z kryzysem w który nas się obecnie wmontowuje. Nasz sympatyczny cudotwórca Donald Tusk, będzie też prawdopodobnie ofiarą nadchodzącego kryzysu ekonomicznego, a według niego, Polska zasługiwała na sukces, jak to on podkreślał w swych wystąpieniach wyborczych.
Polska jest jednak krajem trudnym do normalnego życia ? Redakcja „Polityki” zamieściła na swojej stronie internetowej następujący komunikat, cytuję : W tygodniku „Wprost” ukazał się artykuł sugerujący , iż redaktor naczelny „Polityki” Jerzy Baczyński podczas pobytu na stażu we Francji w 1981 roku mógł być traktowany jako „kontakt operacyjny” wywiadu. Jerzy Baczyński oświadcza, że nigdy nie był ani tajnym, ani jawnym, ani świadomym współpracownikiem żadnej ze służb PRL, przeciwnie- przez kilka lat był przez te służby szykanowany i inwiligowany. Również cytowane w tekście dokumenty nie potwierdzają żadnego faktu współpracy. Tygodnik „Polityka”uważa publikację „Wprost” za przykład manipulacji i wykorzystywania materiałów IPN do walki konkurencyjnej. Sądzimy, iż motywem tej publikacji była chęć odwrócenia uwagi od ujawnionego ostatnio faktu, że Marek Król, właściciel „Wprost”, był przez lata tajnym współpracownikiem SB.” – koniec cytatu.
To się narobiło w tej biednej Polsce. Okazuje się, że pan prof.Gross świetnie się dopasował do poziomu polskiej „inteligencji” medialnej.
To jest towarzystwo nieliczne, ale śliczne. Towarzysz Marek Król z tygodnika „Wprost”, który był współpracownikiem SB o ps.Adam, teraz oskarża naczelnego redaktora „Polityki” o to, że on miał być współpracownikiem SB o ps. Bogusław ?
Obie te gazety nagłaśniają i cytują Jana Tomasza Grossa autora „Strachu”, co w kontekście ich własnych problemów wydaje się teraz zrozumiałe.
22 stycznia 2008
www.wojciechborkowski.com
Wersja do druku