Lekcje demokracji


Lekcje demokracji

Od czasu do czasu uczestniczymy w lekcjach demokracji, które powinny nam przypominać, że jesteśmy częścią ludzkiej wspólnoty mającej prawa obywatelskie. Jednak wielu z nas rezygnuje z udziału w tych lekcjach i siada w oślej ławce, którą sobie sami wybieramy po przykrych doświadczeniach życiowych. Najważniejszą lekcją demokracji są wybory, oraz ich ordynacje, a także sposób ich przeprowadzania. Niby nic trudnego, ale w praktyce okazuje się to zbyt skomplikowane dla wielu krajów, które niby deklarują praktykowanie demokracji, ale tak naprawdę to ciągle majsterkują przy mechanizmach obsługujących tą technikę uprawiania polityki.
W Stanach, które są niezwykle ważnym krajem praktykującym demokrację, mamy komfortową edycję demokracji. W wielu innych miejscach na ziemi demokracja jest tylko czczą deklaracją polityczną, a wybory w wielu krajów są aktem wręcz wstydliwym dla tych polityków, którzy przywiązali się do tytułów i przywilejów władzy.
Polska staje się również takim krajem w którym politycy wstydzą się mechanizmów umożliwiających demokratyczny wybór. Tematem numer jeden w Polsce staje się „tarcza antyrakietowa”, którą pilotuje minister Radosław Sikorski. Ten modny obecnie polityk zaczął karierę polityczną w rządzie premiera Olszewskiego. Jak nas informuje Wikipedia – „ W 1992 roku w rządzie Jana Olszewskiego pełnił funkcję wiceministra Obrony Narodowej. W wyborach do Sejmu w 1997 kandydował z listy ROP, jednak nie uzyskał mandatu i wkrótce rozstał się z tym ugrupowaniem”. Obecnie uprawia on politykę w liberalnym rządzie Donalda Tuska. Jak widzimy, pogodzenie tych skrajnych światopoglądów, narodowych /ROP/- które deklarował premier Olszewski i liberalnych - które deklaruje Donald Tusk, okazuje się bardzo łatwe dla tego polityka.
Pana premiera Donalda Tuska i jego partnera koalicyjnego Waldemara Pawlaka pamiętamy z filmu „Nocna zmiana” w którym oglądamy ich jako likwidatorów rządu premiera Olszewskiego, a właśnie w tym rządzie Radosław Sikorski zakończył karierę wiceministra. Jak się okazuje, tamto doświadczenie nie przeszkadza obecnemu ministrowi robić dobrą minę do obecnej roli w jakiej on występuje. Dla wielu polityków, ich własne transformacje to jest świetna zabawa, którą uprawiają z myślą o korzyściach jakie daje im synekura polityczna. Oni zmieniają partie i ideologię jak rękawiczki, a naród ponosi konsekwencje ich zabawy. Decyzja o zgodzie na zainstalowanie tarczy antyrakietowej powinna być podjęta w referendum,
w którym naród, jako suweren, musi zadecydować o sprawach dla Polski ważnych.
W Polsce referendum proponowano w sprawach dużo mniejszej wagi. Nawet były premier Jarosław Kaczyński proponował referendum w sprawie obciążenia najbogatszych Polaków podatkiem, który przypominał rozwiązania obowiązujące dawniej w Szwecji. Jeżeli w sprawie obwodnicy Augustowa rozpętuje się w Polsce medialną histerię i proponuje referendum, to w sprawie decyzji o wadze która budzi niepokój sąsiadów, powinno się skorzystać z referendum i dać Polakom lekcję demokracji przy podejmowaniu ważnych decyzji. Jeden z kandydatów do parlamentu stanu Illinois, zapytany o program i wizję własnej działalności politycznej, powiedział, że uważa Stany za latarnię wskazującą światu demokrację.
Myślę, że byłoby dobrą lekcją demokracji, gdyby rząd Stanów Zjednoczonych zaproponował rządowi premiera Tuska referendum w sprawie tarczy antyrakietowej w Polsce, a rząd Polski po wygraniu tego referendum wyraził zgodę na zainstalowanie tej tarczy w Polsce.
Polska, która jest członkiem NATO jest już chyba dostatecznie poważnym krajem, który dorósł do demokracji i potrafi zorganizować takie referendum, a naród jest na tyle poważny, że wie czego chce ?
Sprawa niby prosta, ale okazuje się bardzo skomplikowana dla polityków lekceważących własnych wyborców. Niektórzy politycy po pewnym czasie wierzą, że są pomazańcami bożymi i posiadają prawo do narzucania własnych poglądów. Czekajmy cierpliwie na lekcję demokracji, chyba, że nauczyciele są już tak zarozumiali, że dadzą nam wolne z tej lekcji, uznając że jesteśmy głąbami, które nic nie rozumieją.

5 luty 2008


drukuj Wersja do druku