Rządy oligarchów


Rządy oligarchów
Oligarchia - rządy sprawowane przez małą grupę arystokracji majątkowej.
Tak nazywamy również państwo w ten sposób rządzone, a także grupę tak rządzącą.
Oligarchia i monarchia jako systemy sprawowania władzy królowały niepodzielnie przez tysiące lat. Monarchię zastępowały demokracje parlamentarne, ale te, najczęściej tylko pozorowały zmianę, udawały
że dążą do demokracji, a w praktyce przekształcały się w oligarchię.
W XXI wieku, większość państw "uprawiających" demokrację to quasi oligarchie. Pieniądz okazuje się wspaniałym narzędziem chirurgicznym, którym przeprowadza się operacje bez znieczulenia, zmieniające "gender" systemów politycznych. Niby mamy demokrację, ale tak naprawdę to mamy quasi oligarchię.
W Polsce, od dyktatury komunistycznej do demokracji, miał być tylko jeden krok do przeskoczenia przez bagno transformacji ustrojowej.
Droga ta miała być krótka, ale okazała się długą drogą do quasi oligarchii, prowadzoną przez mękę korupcji. Doradcy rewolucjonistów i kolesie doradców zawsze wyprzedzają ludzi uczciwych w walce o majątki przejmowane za bezcen. To oni stają się pionierami nowej dyktatury kolesi, to oni zmieniają demokrację w oligarchię samouwłaszczających się cwaniaków.
Podobne procesy miały miejsce we wszystkich krajach byłej RWPG, kiedy zmieniano karykaturalny socjalizm w kraje "wolnego rynku".
Jaki to jest wolny rynek, to Polacy mogli się sami przekonać na własnej skórze. Także Rosjanie i Ukraińcy przeszli przez to piekło przechodzenia od socjalizmu do oligarchii. Demokracja pozostaje tam dalej marzeniem naiwnych romantyków. Lobbyści reprezentujący miliarderów i ponadnarodowe korporacje finansowe skutecznie opanowali media i wasalne wobec nich partie polityczne, które realizują polecenia oligarchów.
Zamiast demokracji mamy cyniczny mechanizm sprawowania władzy do złudzenia przypominający czasy dyktatury komunistycznej. Pierwszych sekretarzy zastąpili samouwłaszczajacy się oligarchowie, prezesi obcych banków i prezesi ponadnarodowych korporacji.
Oni są teraz dysponentami wirtualnych pieniędzy zamienianych w krajach podbitych na rzeczywiste dobra, przejmowane od tubylców.
To te pieniądze są w stanie zmieniać ustroje polityczne i mentalność narodów. Narody gubią zdolność odróżniania ziarna od plew. Media "głównego nurtu" mówią tylko jednym głosem oligarchów, którzy są właścicielami mediów, a media stają się tubą oligarchów.
Narody wyzwolone z dyktatury komunizmu przeglądają się w lustrze tych nowych czasów i same się nie poznają. Ich reprezentaci, niby wybierani w procesie demokratycznych wyborów, pod wpływem własnych słabości, zachłanności i zewnętrznego wsparcia innych oligarchii, stają się z dnia na dzień ciemiężycielami własnego narodu.
Takie jest tło polityczne tej nowej wojny domowej prowadzonej na Ukrainie. Oligarchowie stanowią tam jedyną realną władzę.
Obraz stanu państwa pozostającego pod taką kontrolą, widzimy w codziennych komunikatach z frontu wojny domowej. Naród pozostaje tam kibicem i ofiarą walki o kontrolę nad zawłaszczonym majątkiem.
Co nam pozostaje, czy z besilności mamy opuścić ręce i czekać na decyzje oligarchów prowadzących narody do wojny o ich majątki?
Oczywiście, że nie. Nie ma zgody na śmierć demokracji.
To demokracja powinna być polem walki o władzę. Demokracja zaczyna się i kończy w samorządach lokalnych społeczności. Wspierajmy samorządy jako odtrutkę na wirusa choroby toczącej świat od tysięcy lat.

23 sierpnia 2014
www.wojciechborkowski.com