Armia zawodowa w Polsce ?


Armia zawodowa w Polsce ?

Podobno już w przyszłym roku, to jest w roku 2009, nie będzie w Polsce poboru do wojska? Polska armia będzie wtedy liczyła 120 tysięcy zawodowych żołnierzy. To będzie bardzo skromna armia.Ucieszą się tylko ci młodzi ludzie, co mieli dostać wezwanie do odbycia służby wojskowej, ale czy zyska Polska jako kraj i jako ojczyzna Polaków ? Na szpitale nie ma pieniędzy, na renty nie ma pieniędzy, na armię najemników-zawodowców będą pieniądze. Pan premier Tusk tę informację podał w czasie dość niezręcznym, bo na początku sierpnia tego roku, w 64 rocznicę Powstania Warszawskiego. Akurat w tej heroicznej bitwie nie walczyli zawodowcy, tylko ochotnicy i tak naprawdę to im tylko uzbrojenia zabrakło do absolutnego zwycięstwa. Bajdurzenia obecnych „zawodowców”, czyli fachowców od spraw wojskowych, że to ma być armia ludzi zawodowo wyszkolonych do walki jest naciąganą brednią . Niech oni podadzą chociaż jeden przykład ostatecznego zwycięstwa „zawodowców” nad silnie umotywowanym oporem narodowym. Zawodowcy, bez motywacji do walki, byli zawsze przegrani. Liczy się tylko czas. Jeżeli armia ma być zawodowa, to co z ministrami zarządzającymi tą armią ? Minister Klich jest psychiatrą. Czyżby „psychiatra” to był stopień generalski?
W internecie przeczytałem wspomnienia jednego z dziennikarzy o profesorze Geremku. Ten powszechnie w Polsce szanowany przez media polityk był przeciwnikiem stworzenia w Polsce armii zawodowej. Taka armia alienuje się od społeczeństwa i jest zarządzana przez urzędników, którzy tak zmieniają obowiazujące prawo, że armia ta wykorzystywana jest do celów, które nic nie mają wspólnego z interesami narodu który na tą armię płaci podatki. Armia zawodowa jest marzeniem globalistów wszelkich odcieni. Od pospolitych dyktatur, do tych, które posługują sie frazesami walki o prawa człowieka, ale tak naprawdę to realizują zamówienia elit finansowych.
Armia zawodowa w Polsce to jest właśnie realizacja zobowiazań wobec nowej światowej oligarchii. Jeżeli w biednej Polsce uposażenia zawodowych żołnierzy będą równie skromne jak reszty społeczeństwa, to armia ta pozyska tylko tych młodych ludzi, którzy się nie potrafili „załapać” do lepiej płatnych zawodów. Po upływie jednego pokolenia do takiej „zawodowej” armii przylgną złośliwe dowcipy i epitety.
W Polsce odrodzonej 90 lat temu, to właśnie armia miała wysoką pozycję społeczną i powszechny szacunek. Czy może tym nowym przywódcom właśnie o to chodzi, by pozbawić Polskę tej już ostatniej elity cieszącej się jeszcze szacunkiem. Polska bez własnych banków, bez własnych mediów i po kilku latach bez własnej armii cieszącej się miłością narodu, będzie luźnym zlepkiem cynicznych ludzi walczących o utrzymanie się na powierzchni życia. To będzie kraj makiawelicznych szczurów rozproszonych po Europie w pogonii za chlebem.
W jednej z powieści Faulknera opisane są reakcje ojca i syna, dwóch prawdziwych mężczyzn w chwili otrzymania powołania do armii amerykańskiej tuż przed I wojną światową. Meżczyźni w tamtych latach przyjmowali to po męsku. To są nawet niezbyt odległe czasy.
W obecnej Polsce służbę wojskową liberalny rząd chce pozostawić zawodowcom. Na tych, miejmy nadzieję dobrze płatnych zawodowców, podatki będą płacić ci, co koniec z końcem nie mogą związać. Poza służbą pozostaną szczęśliwe „lalusie”, szykujące się do kolejnej parady gejowskiej. Tym wyzwleńcom europejskim liberalny rząd Platformy powinien zafundować wibratory. Niech się młodzi cieszą przyjemnościami liberałów i resztkami jakie im zostaną po rozgrabionej Ojczyźnie.
Co o tym sądzi koalicjant Platformy, czyli Polskie Stronnictwo Ludowe ? Ono nic nie sądzi , bo ich się o nic nie pytają, a oni biorą tylko posady dla siebie i dla swych rodzin.

6 sierpnia 2008
www.wojciechborkowski.com