Nadzieje i rozterki


Nadzieje i rozterki

Tak jak żaden poważny i znaczący polityk nie przewidział tak szybkiego upadku komunizmu w Europie, tak również nikt z liczących się globalnie polityków nie przewidział tak dramatycznego załamania się systemu kapitalistycznego. Liczący się na świecie politycy tego systemu wartości, pomrukują coś pod nosem, ale unikają tego wstydliwego tematu, czekając, aż problemy się same rozwiążą. Nikt z tych wielkich medialnych tuzów nie podaje recept, ani nie wskazuje winnych tego przekrętu. Winnych nie ma, bo w wielkiej globalnej rodzinie wszyscy się znają, więc jak wskazać na kolegę z którym dzieli się wygody politykowania.
My, jako kibice przed telewizorem nie możemy pytać, bo komunikacja społeczna była tylko z góry na dół, a z dołu do góry ta komunikacja otwierała się tylko w dniu św.Jana, kiedy zakwitała paproć. Kto nie wierzy to już jego sprawa.
„Nasz był już tylko kawałek podłogi” jak słusznie zauważył autor tej popularnej piosenki. Jednak nadzieja na zmianę jest najpoważniejszym lekarstwem przed emocjonalną depresją i to właśnie ta nadzieja ratowała całe narody w chwilach trudnych, czy wręcz dramatycznych. Tak wielkie nadzieje na odrodzenie i przywrócenie czytelnych i mądrych zasad funkcjonowania państwa wiążemy obecnie z prezydenturą Obamy. To jest wydarzenie bez precedensu. Ten inteligentny i charyzmatyczny polityk wziął sobie na głowę zmartwienia milionów ludzi oczekujących zmian. Amerykański rok 2009 przypomina polski rok 1989, kiedy historia obdarowała Polskę szansą odzyskania suwerenności. Jak to przebiegało w Polsce to każdy widział, jak to będzie przebiegało w Ameryce, to będziemy mieli okazję widzieć i wspierać dobrym słowem i uczynkiem. Przeszkody są takie same, tylko energia Amerykanów zdecydowanie większa i zaufanie we własne siły nieporównywalne. Zobaczymy jak działa ta słynna amerykańska przedsiębiorczość, która stworzyła z tego pięknego kraju potęgę przemysłową, a którą ideolodzy globalizmu wywieźli poza granice kraju w poszukiwaniu szybkiego zysku. Miejmy nadzieję, że początek roku 2009 przyniesie tak oczekiwane zmiany, których pozytywne reperkusje będą miały stabilizujący wpływ na cały świat. Miejmy nadzieję, że zostaną wreszcie spełnione nadzieje milionów imigrantów, dla których ten „amerykański sen” zmieni się w jawę prawa, umożliwiającego im uregulowanie ich legalnego statusu. Oczekiwań jest tak dużo, że spełnienie nawet ich części będzie ogromnym wysiłkiem dla nowej administracji.
W Ameryce zaczyna się rok wyjątkowy, a w Polsce mamy kolejny rok „Palikota”. Ten zachwycony sobą przedsiębiorca –polityk przechodzi samego siebie. Obrażanie przeciwników politycznych dedykuje on grupie sfrustrowanej młodzieży, która oczekiwała zmian, a dostała tanie i sfermentowane „wino” kolejnych dowcipów wprowadzających ich w stan upojenia. Zabawa trwa na całego. Reżyserzy z Platformy stopniują atmosferę tego show, udzielając Palikotowi ostrzeżenia, ale nieoficjalnie mu sprzyjają aby zagłuszyć sumienie atakowane dziejąca się na świecie niegodziwością. Moralną refleksję zastępują oni Palikotowym wygadywaniem bredni ku uciesze medialnych kibiców oczekujących igrzysk.
A długi rosną . Sama Platforma obliczyła, że zadłużenie miasta Wrocławia sięgnie w roku 2009 -52 procent, w Warszawie wyniesie -43, w Gdańsku -41, a w Poznaniu -39 procent. Jak tak dalej pójdzie to po bankach i fabrykach także polskie miasta staną się własnością obcych właścicieli. Miasta zadłużają się w bankach, a banki w 85 procentach są pod obcą kontrolą.
To są właśnie obrazy z orwellowskiego świata proponowanego nam globalizmu, z którego trzeba się otrzasnąć, aby nie wpaść w „czarną dziurę” kryzysu który ten globalizm niesie. „Palikoty”są tylko fanfaronami tego kryzysu.


14 stycznia 2009
www.wojciechborkowski.com