Polityczni brzuchomówcy


Wojna domowa na Ukrainie jest dla Europy najważniejszym wydarzeniem początku XXI wieku. Po zakończeniu II wojny światowej konflity zbrojne toczyły się w wielu miejscach na świecie, ale Europa żyjąca w traumie ostatniej wielkiej wojny unikała konfliktów na swym terytorium.
Wojna toczona na terenie byłej Jugosławi była pierwszym poważnym ostrzeżeniem i przypomnieniem, że problemy etniczne mogą być zawsze wykorzystane do podrzucenia takiej wojny w dowolnym miejscu Europy.
No i stało się to na terenach CCCP, podzielonego na nowo za zgodą upadłego imperium komunistycznego. System się rozpadł, problemy pozostały.
Drogi dojścia do nowego konfliktu są zawsze takie same. Konsorcjum polityków i bankierów węszy interes w przejęciu kontroli nad nowym terytorium, a do walki wykorzystuje tubylczych ideowych ekstremistów, niosących sztandary "wolności i niepodległości".
Hasła na tych sztandarach i na wiecach zaczerpnięte są zawsze z mitologii i baśni narodowych przechowywanych w pamięci zbiorowej, która spełnia rolę propagandowego DNA dla każdego narodu.
Wystarczy do tego dorzucić biedę, korupcję elit i wielonarodowość, a sponsor przygotowujący taką wojnę może liczyć na pełny "sukces", czyli na krwawą łaźnię z której wyjdzie nowy twór państwowy, nie zawsze spełniający oczekiwania sponsora. To smutna konstatacja. Wszyscy znamy mechanizmy powstawania i podżegania do takiej tragedii, a nie znaleziono remedium na tę chorobę cywilizacyjną.
W czasach medialnych, głównymi aktorami i prowodyrami tych dramatów są politycy i media.
Oba te ośrodki władzy są ściśle kontrolowane przez konsorcjum bankierów i ponadnarodowych korporacji.
Naród, który staje się ofiarą tych eksperymentów jest tylko plastycznym tworzywem, podlegającym obróbce mentalnej prowadzonej przez te nowe "elity". Te samouwłaszczające się elity są jak ramiona hydry odrastające po każdym rewolucyjnym przewrocie. To doskonale widać na wielu przykładach w Europie wschodniej.
Przez całą dekadę, od roku 1989 po dzień dzisiejszy, rządzi ta sama grupa polityków występująca w różnych konfiguracjach osobowych.
Kraj się zmienia, a oni trwają, dostosowując się, jak kameleony, do aktualnej pozycji partyjnej lub urzędniczej. Zatracają się w tej roli tak bardzo, że przypominają brzuchomówców, którzy rozmawiają sami z sobą, prowadząc dialog z marionetką, która im odpowiada słowami zaczerpniętymi z ich brzucha.
W czasach minionych oni byli przez chwilę komunistami, lub związkowcami, w czasie przewrotu mówili w imieniu rozgoryczonego narodu, ale po transformacji stali się oligarchami, więc mówią w imieniu i w interesie "kolegów" bankierów.
Tylko że banki po takich rewolucjach zostają już w obcych rękach.
Ten sam problem jest w Polsce i na Ukrainie. Elity polityczne w tych krajach raczkującej demokracji, pozbawione są fundamentów własnej, silnej tożsamości. Elity zmieniły na naszych oczach własną osobowość, jak kameleony zmieniają kolor skóry.
Oni nie są ani roli, ani z soli, ani z tego co ich boli.
Oni są brzuchomówcami wydobywającymi dźwięk z własnego brzucha, który mówi głosem marionetki, będącej bezwolnym narzędziem w czyichś rękach.
Pierwsze pokolenie takiego rodzaju "władców", posiadaczy miliardowych fortun jest niewiarygodne jako "elita" polityczna. To jest podstawowy problem we wszystkich krajach byłej RWPG. Elity w tych krajach są sztuczne, przypadkowe, jak sztuczna jest w tych krajach demokracja. One reprezentują tylko siebie, swoje interesy i pilnują sukcesu własnej kariery.
Czy jest szansa na pokoleniową zmianę tych marionetek? Oczywiście, że ona potencjalnie istnieje, tylko czasu zaczyna brakować i cierpliwości narodu przestającego rozumieć instrukcje i rozkazy płynące od skorumpowanych "elit", wykonujących polecenia brzuchomówców.
Oni co innego mówią, co innego myślą i co innego robią. Efekty tej paranoi widzimy codziennie na poligonie wojennym jakim stała się Europa wschodnia.
Przyszedł pokoleniowy czas na zmiany elit, ale one w roli brzuchomówców czują się jak ryba w wodzie i mają za sobą media głównego nurtu.


1 marca 2015
www.wojciechborkowski.com