Nawiązywanie do przeszłości ?


Nawiązywanie do przeszłości
/ Manipulowanie /
W Polsce trwa ożywiona dyskusja o publicystycznych argumentach użytych przez sędziego w rozszerzonym uzasadnieniu wyroku sądowego.
Na sali sądowej w chwili czytania tego sądowego uzasadnienia były kamery telewizyjne i to wystąpienie sędziego stanowiące prawny "kontrapunkt" do wyroku skazującego, zostało wielokrotnie odtworzone we wszystkich programach telewizyjnych w Polsce.
Sędzia nawiązał w uzasadnieniu wyroku do czasów stalinowskich, porównując metody działania CBA, instytucji powołanej do zwalczania korupcji, do metod praktykowanych w dawnych latach.
Wielu polskich polityków potępiło metodę argumentacji sędziego. Nawiązywanie do stalinowskiej przeszłości, używanie tego typu porównań nie można nadużywać i trywializować, rozpatrując sprawę o wręczenie łapówki. Łapówka w kraju łapówkarzy jest wstydliwym i przemilczanym zjawiskiem. Ściganie łapówkarzy jest zajęciem niewdzięcznym, ponieważ obie strony ukrywają przestępstwo i do niego się nie przyznają. Przestępcą przecież jest dający i biorący łapówkę.
W Polsce do pasa tkwimy w PRL-u, a powyżej pasa w Rzeczpospolitej szlacheckiej. Czas teraźniejszy i przyszłość RP nie istnieje w publicystyce polskich mediów. Może z wyjątkiej plotkarskich tabloidów tuczących się sensacjami.
Niektórym obywatelom III RP wydawało się, że instytucje państwowe działające 5 lat temu i wcześniej, mają naturalną, urzędową ciągłość i powagę w kraju praktykującym demokrację. Powaga tych instytucji jest przecież nadzorowana przez rząd i parlament.
Okazuje się, że normalny obywatel się mylił. Ta sama instytucja działająca w okresie rządów poprzedniej koalicji rządzącej była "stalinowska", a obecnie jest liberalno-demokratyczna ?
Taka refleksja wynikała z publicystycznego wystąpienia sędziego.
Nawiązywanie do przeszłości przez oficjalnych przedstawicieli instytucji państwowych może wywoływać zupełnie nieprzewidywalny atak nostalgii. SLD, dawniej poważna partia, chce rok 2013 dedykować pamięci Edwarda Gierka. Porównania takie mogą okazać się zaskakujące i groźne dla obecnej ekipy rządzącej.
"Lewica burżuazyjna" z Warszawy żyje w zupełnie nierealnym wymiarze, dramatycznie kontrastującym z wymiarem w jakim żyje Polska "B".
Czasy gierkowskie istnieją tylko w pamięci ludzi po piędziesiątce, ale tylko to pokolenie pozostaje aktywne politycznie. Czasy gierkowskie zupełnie nie istnieją w świadomości ludzi młodych, ale tych częściej możemy spotkać w Anglii , Irlandii i Niemczech, niż przy urnach wyborczych.
Jak napisał jeden z blogowiczów, Polacy w czasach gierkowskich stanowili naród, a teraz tylko żyją w Polsce chwilowo, oczekując na samolot do bogatszych krajów Unii Europejskiej.
Jak nas informuje Gazeta.pl, brytyjski tabloid "The Sun"w obszernym reportażu z Łodzi, zamieszczonym w niedzielnym wydaniu, odmalowuje obraz wyludnionego i podupadającego miasta, ilustrując go zdjęciami opustoszałych ulic, handlowych bud pokrytych graffiti i pijaków przed pubem.
"Takich scen nie widziano od od końca II wojny światowej, opuszczone budynki, zamurowane sklepy, kruszejące tynki, biedacy i starcy stojący w kolejce za chlebem" - zaczyna swój łódzki reportaż Graeme Culliford, fotografując się na tle wymarłej ulicy.
Tak przedstawia miasto Łódź, w 20 lat po transformacji, dziennikarz gazety "the Sun". "Polish city that's moved to Britain". "Łódź to jedno z najszybciej wyludniających się miast w Polsce, do 2035 r. może stracić blisko jedną czwartą obecnego stanu ludności. Do tego czasu blisko połowa ludności będzie składać się z osób w podeszłym wieku lub dzieci, a więc osób nieaktywnych na rynku pracy" - prognozuje brytyjski autor.
Na tle tego reportażu, nawiązywanie do przeszłości i przywoływanie czasów Edwarda Gierka wydaje się prowokacją surrealistów.
Tsunami światowego kryzysu zdążające w stronę Polski może zupełnie zmieść istniejące koterie, które doprowadziły Łódź do stanu opisanego przez dziennikarza z brytyjskiego "The Sun".
Gdyby napisał to dziennikarz z miejscowej, łódzkiej gazety, to ten reportaż nigdy by się nie ukazał w polskich mediach.

10 stycznia 2013
www.wojciechborkowski.com