Odwracanie kota ogonem do wyborców


Odwracanie kota ogonem

Odwracanie kota ogonem to odwieczna technika odwracania uwagi od spraw ważnych i koncentrowania uwagi wyborców na sprawach bez większego znaczenia. Sprawom bez większego znaczenia nadaje się wtedy wymiaru "być albo nie być" i media będące w dyspozycji właścicieli mediów rozdmuchują sprawę do wymiarów, jakie uznają za odpowiedni, czyli odwrotnie proporcjonalny do skali wydarzenia. Niewolnicy zatrudnieni w mediach głównego nurtu, zwani dawniej dziennikarzami są w stanie zrobić z igły widły i odwrotnie. Znakomity felietonista prawicowy Stanisław Michalkiewicz tak widzi polskie media w czasach, w których przyszło nam żyć: " Aliści nadeszła „dobra zmiana”, w ramach której w państwowych mediach jednych dziennikarzy dyspozycyjnych zastąpili inni dziennikarze dyspozycyjni. Zasada dyspozycyjności została wprawdzie utrzymana, ale ponieważ nowi dyspozycyjni dziennikarze zostali zadaniowani w całkiem inną stronę, to pluralizm na tym zyskał, bo obecnie TVP zdecydowanie różni się od TVN, czy Polsatu. Jedni opowiadają jedne bajki, podczas gdy drudzy – całkiem inne, dzięki czemu widz czy słuchacz może sobie wybierać-przebierać, niczym w ulęgałkach. Niestety nie ma rzeczy doskonałych, co Konstanty Ildefons Gałczyński przewidział zaraz po wojnie, pisząc „Refleksje z nieudanych rekolekcji paryskich”, gdzie wspomina między innymi, że „posadę przecież mam w tej firmie kłamstwa, żelaza i papieru. Kiedy ja stracę – kto mnie przyjmie?” To są właśnie te fundamentalne pytania egzystencjalne, przed którymi co pewien czas stają dziennikarscy i polityczni celebryci, których dalsza kariera, a zwłaszcza – dalsze posiadanie zdolności kredytowej, zależy od prawidłowej odpowiedzi. Zgodnie z prawem Kopernika-Greshama, którzy niezależnie od siebie zauważyli, iż pieniądz gorszy wypiera z rynku pieniądz lepszy, ubecka maniera ponownie wkracza również do niezależnych mediów państwowych." - cytat z felietonu "Myślimy pozytywnie"/10.10.2016/. Zachęcam do czytania tych felietonów ostatniego "Mohikanina" felietonistyki, ponieważ gatunek niezależnej publicystyki przejdzie wkrótce do historii. Media głównego nurtu straciły nagle ochotę do zamieszczania oryginalnych przemyśleń tego znakomitego felietonisty. Nadchodzi rok konfrontacji globalnej. Do czasu listopadowych wyborów nowego prezydenta Ameryki prawdopodobnie nic ważnego się nie wydarzy. Globaliści się spieszą i załatwiają w tempie ekspresowym podpisanie umowy CETA dotyczącej handlu między Kanadą i UE. Niemcy, najważniejsze państwo w UE już praktycznie podpisało umowę z CETA, po odrzucenie przez niemiecki TK zastrzeżeń dotyczących niezgodności tej umowy z konstytucją. To jest kolejne ostrzeżenie dla UE. Niemcy stają się nowym mocarstwem globalnym. Umowa między niemiecką firmą Bayer, która przejmuje amerykańską firmę globalną Monsanto, powinna być ostrzeżeniem dla małych krajów europejskich sąsiadującymi z Niemcami. Wszelkie regulacje dotyczące handlu globalnego, takich jak CETA, są pisane przez prawników wielkich korporacji. Te korporacje mają w nosie los narodów i robotników w małych i wielkich krajach. Prawnicy tworzący globalne prawa reprezentują interesy bilionerów i miliarderów, a powinni kierować się interesem średniaków i milionerów. Prawo pisane pod dyktando bilionerów, których jest coraz więcej, jest akceptowane i przyjmowane przez wasali tych globalnych bogaczy, którzy rządzą w małych i dużych krajach. Tych wasali chronią bilionerzy przed oceną własnych wyborców, fundując tym krajom media indoktrynujące wyborców. Tak działa ten mechanizm. W Ameryce trwają ostatnie debaty i media zadają ostatnie propagandowe ciosy Donaldowi Trumpowi, którego popierają zaniepokojeni wyborcy, widzący innym obraz Ameryki od tego obrazu, jaki widzą elity skupione wokół Hillary Clinton, grającej kartą zwaną Woman Card. Media głównego nurtu zajmują się głównie odwracaniem uwagi od "real issues – big picture". Ameryka jest pięknym i potężnym krajem. Na imporcie dóbr do Ameryki zarabia wąska grupa importerów wspierana przez lobbystów, którzy tworzą prawa pozwalające im na zarabianie miliardów na imporcie. Trump przypomina o podstawowych zasadach rządzących każdym krajem.
Produkcja dóbr w Ameryce pozwoli zarabiać robotnikom, którzy z zarobionych pieniędzy zapłacą podatki i utrzymają własne rodziny. Utrzymywanie własnych rodzin z pieniędzy otrzymywanych z zasiłków, to jest powiększanie długu wewnętrznego i zewnętrznego. O tym mówi Trump, który jako biznesmen tworzył tysiące miejsc pracy w Ameryce. To ludzie zatrudnieni przez jego biznesy płacili podatki Ameryce.
Trump ma odwagę o tym mówić i część rozsądnych ludzi to doskonale rozumie. Media widzą to jednak inaczej. Wyniki tej różnicy zdań, jaki dzieli opinię publiczną manipulowaną przez media, a ostrzeżeniami kierowanymi przez Trumpa, poznamy wkrótce. Wynik tych wyborów będzie miał również wpływ na losy UE, a więc również na sytuację w Polsce.

Wojciech K. Borkowski
16 października 2016