wierszyk dla kabaretu Bocian w Chicago


Wierszyk dla kabaretu „Bocian” w Chicago

Świat mój się zaczął nad Pilicą
tak mi mówiła moja matka
kiedy krzyknąłem Eureka
do stawy spadły wszystkie jabłka
sąsiedzi przyszli mnie obejrzeć
ojciec posadził srebrną sosnę
wszyscy wróżyli mi dobrobyt
i pierwsze kroki już na wiosnę
tak to zostało do tej pory
żona mi wróży jasną przyszłość
wiosna przychodzi więc za wiosną
a z dobrobytem ... coś nie wyszło
z jabłek co spadły bym ułożył
czterdzieści cztery piramidy
z wody wypartej przez me ciało
lodowiec całej Antarktydy
...a dobrobytu jak nie było
tak i z pewnością już nie będzie
nie krzyknę nawet Eureka
bo już oszczędzać muszę wszędzie
tylko na wiosnę zawsze czekam
dziś dla odmiany, tu w Chicago
...tak tu liczyłem na tę wróżbę
lecz tu się także pozmieniało
więc zamiast tego dobrobytu
niechaj choć wiosna tu zawita
może przylecą tu Bociany
a może są już ...
...Didi wita
Bociany są , więc wiosna z nami
co z resztą wróżby
...z milionami ?

www.wojciechborkowski.com